„Teoria — to kiedy wszystko wiemy, ale nic nie działa.
Praktyka — to kiedy wszystko działa, ale nikt nie wie dlaczego.
My łączymy teorię i praktykę: nic nie działa i nikt nie wie dlaczego!”
Albert Einstein
Aktywności 16+, czyli licealiści na 13. Małopolskiej Nocy Naukowców
W piątek (jednak nie 13., a 26.września) po raz 13. naukowcy otworzyli swoje zaczarowane wrota przed rządnymi przygód i sensacji młodymi adeptami wszelakich sztuk tajemnych. Prawie każda aktywność wymagała wcześniejszej rezerwacji, a bilety rozchodziły się jak gorące bułeczki. Tym bardziej radość i satysfakcję sprawiało, że udało się skorzystać z tak wielu warsztatów i tyle cennych informacji z nich wynieść. Niektórzy spośród nas zostali nawet obdarowani gadżetami promocyjnymi czy też obłowili się nagrodami w organizowanych konkursach wiedzy!
Podobnie, jak w roku ubiegłym, praktycznie „najechaliśmy” Uniwersytet Jagielloński, jednak całą nocną przygodę z nauką zakończyliśmy na Akademii Górniczo-Hutniczej. Już o 15.00 zmierzyliśmy się z „Nocą szkieletów”, podczas której na Wydziale Biologii mieliśmy okazję porównać szkielety kręgowców pod kątem ich przystosowań do warunków życia. Prezentowane były preparaty makroskopowe bezszczękowców, ryb, płazów, gadów, ptaków i ssaków. Na tym „rusztowaniu” dobudowywaliśmy dalsze elementy organizmów poznając na kolejnych warsztatach „Tajemnice hormonów”. Tu dopiero mogliśmy się „wyżyć” laboratoryjnie podczas wykonywania rozmazów z plemników oraz preparatów z własnej śliny celem ustalenia fazy cyklu owulacyjnego (ten aspekt dotyczył jedynie przedstawicielek płci pięknej). Można było także dokonać obserwacji mikroskopowych rozmaitych tkanek oraz nauczyć się pipetowania. Quiz o hormonach dostarczył nie mniej emocji (i nagród!). W międzyczasie kilkoro pierwszo- i drugoklasistów otrzymało wskazówki „Jak wykonać profesjonalny zielnik”. Podczas zajęć mieli możliwość samodzielnego wykonania kilku kart zielnikowych pod czujnym okiem botaników (- teraz będą mieli jak znalazł na lekcje biologiiJ). Jeden odważny trzecioklasista zmierzył się z „(Nie)bezpieczną nauką”, dowiadując się jak pracuje się w najniebezpieczniejszych laboratoriach biologicznych (nawet był w kombinezonie i pracował w komorze rękawicowej!). Tymczasem pozostali udali się na warsztaty, na których była mowa o tym „Co to są indukowane pluripotencjalne komórki macierzyste i co można z nimi zrobić?” Okazało się, że można już swobodnie odwrócić kierunek i cofnąć dojrzałe komórki somatyczne do stanu embrionalnego, co daje ogromne nadzieje na przyszłość – może za jakiś czas będziemy nieśmiertelni? Na razie jednak podziwialiśmy pod mikroskopem kardiomiocyty pozyskane jako IPSC. O takich cudach opowiadano nam w Małopolskim Centrum Biotechnologii, toteż skorzystaliśmy z kolejnej oferty warsztatowej podziwiając „Kolorową ekspresję genów” u rzodkiewnika pospolitego (Arabidopsis thaliana).Tuż potem przenieśliśmy się na Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii, gdzie z przyjemnością wysłuchaliśmy porywającego wykładu o „Fascynującym życiu roślin mięsożernych”. Podczas tej ilustrowanej pokazami prelekcji zetknęliśmy się również z roślinnymi rekordzistami pod względem wieku i rozmiarów. Był już późny wieczór, kiedy postanowiliśmy nieco zmienić klimat i udaliśmy się na AGH. Tam spotkaliśmy się z prototypami urządzeń służącymi w diagnostyce chorób metabolicznych i nowotworowych w trakcie warsztatów dotyczących „Biomarkerów chorób cywilizacyjnych”. Dowiedzieliśmy się jak mierzyć bardzo niskie koncentracje gazów, które wydzielają się w przebiegu cukrzycy (aceton i alkohol), jak działają urządzenia typu GC i MS oraz matryce sensorów konstruowane do zastosowań w medycynie. Stosowanie prezentowanych czujników w zamian za codzienne używanie glukometru byłoby wielkim przełomem dla pacjentów z cukrzycą. Ostatnią wybraną przez nas aktywnością było „Laboratorium mikroskopii elektronowej (TEM)”. Niestety było tak oblężone, iż ze względu na późną porę, postanowiliśmy przełożyć to spotkanie na przyszłość. W nagrodę – spotkaliśmy przed budynkiem uczelni – lisa – w centrum Krakowa! Z naukowego punktu widzenia ma to swoje uzasadnienie – kiedy człowiek zabiera zwierzętom ich życiową przestrzeń urbanizując ją, lisy zaczynają się adaptować do nowych warunków i poszukują pożywienia na śmietnikach. Zatem nasz bohater najprawdopodobniej zadomowił się już w okolicy, gdyż zupełnie swobodnie przemaszerował przez trawnik i czmychnął na drugą stronę alei.
Takie to mieliśmy przygody w trakcie tegorocznej Małopolskiej Nocy Naukowców. Szkoda, że trzeba kolejnych dwunastu miesięcy, aby ponownie przyglądnąć się z bliska pracy badaczy. Mimo wszystko nie można zasypiać przysłowiowych gruszek w popiele, bowiem zostało pokazane, że nauka jest ciekawą i nieodłączną częścią naszego życia, więc nie tylko tą nocą, ale przede wszystkim – każdego dnia bawmy się nią!
prof. Beata Sobocińska
Najnowsze komentarze