Hołdując licealnym tradycjom, po raz kolejny „delektowaliśmy się” przez dwa dni z rzędu, inscenizacją tego dramatu romantycznego. Na widownię Teatru Współczesnego zaproszono tym razem jedynie pierwszoklasistów, chociaż niejeden spośród dojrzalszych uczniów chętnie ponownie stałby się świadkiem pogańskich obrzędów z takim kunsztem prezentowanych przez artystów.
„Zamknijcie drzwi od kaplicy
I stańcie dokoła truny;
Żadnej lampy, żadnej świécy,
W oknach zawieście całuny.
Niech księżyca jasność blada
Szczelinami tu nie wpada.
Tylko żwawo, tylko śmiało.” Adam Mickiewicz
Młodzież z zainteresowaniem śledziła tajemnicze i chwilami mrożące krew w żyłach cmentarne obrzędy, które całym bogactwem doznań oddziaływały na wszystkie zmysły. Święto odbywało się pośród pełzających dymów, ludowych pieśni, blasków świec i innych iluminacji. Duchy zmarłych pojawiały się raz po raz pomiędzy przerażonymi widzami. I czy sprawiła to bliskość minionych Zaduszek, czy panująca w tych dniach deszczowa aura, czy wreszcie – zaskakująca momentami gra aktorska – wszystko to splatając się ze sobą stworzyło swoistą interakcję, w której świadkowie widowiska wtopili się w jego tło, współuczestnicząc w spotkaniu z czyśćcowymi duszyczkami. Bardziej wrażliwi, zaskoczeni rozwojem akcji podskakiwali na krzesłach, kiedy na scenie pojawiały się najcięższe zjawy, inni – refleksyjnie zadumali się nad swoim postępowaniem w doczesnym życiu, a niektórzy po prostu podziwiali finezyjne wystawienie mickiewiczowskiego dzieła. I chociaż w przyszłym roku spotkamy się znowu na „Dziadach”, to na zakończenie (aby odpędzić upiora) można powielić słowa wieszcza:
„Zostawże nas w pokoju!
A kysz, a kysz!”
prof. Beata Sobocińska
Najnowsze komentarze